środa, 8 kwietnia 2015

Ostre starcie i pokaleczony nos :(

Niestety 1 kwietnia nie mieliśmy nastroju do żartów i śmiechów. Jak zwykle udaliśmy się z Dolarem na popołudniowy spacer. W środku wioski natrafiliśmy na parę dwóch psów - jeden z nich był młodziutki, urodą nawiązujący do owczarka niemieckiego, a drugi z nich zdecydowanie starszy, mały, czarny i jak się po chwili okazało - agresywny i wredny. Dolar nadal żyje w przekonaniu, że każdy napotkany na jego drodze pies, to po prostu nowy kolega do zabawy. Tak też i było w tym przypadku - nasz psiak na spokojnie przywitał się w owym młodziutkim owczarkiem, standardowo psy się obwąchały i zaczęły merdać ogonami nie wykazując żadnych agresywnych oznak. Niestety jednak to małe, czarne, skundlone zwierzę zaczęło być po prostu (ja to tak odebrałam) zazdrosne, zaczęło warczeć, szczekać i nim się zorientowaliśmy wyskoczyło z zębami na Dolara - ten nawet nie zdążył się zorientować, co się dzieje. Dopiero jak kundel odskoczył, to Dolarowi włączył się instynkt obrończy.
Nie dopuściliśmy jednak do dalszego kontaktu, mąż szybko przekazał mi smycz z Dolarem i dość skutecznie i zdecydowanie przegonił tego kundla. Jak się po chwili okazało, Dolar zaczął krwawić. Początkowo myśleliśmy, że kundel użarł go gdzieś w wargę i stąd krew. Niestety po powrocie do domu okazało się, że nasz psiak ma dość mocno pokaleczony nos. Początkowo nie chciał dać go dotknąć, co wskazywało na to, że go boli. Jednak po jakiejś godzinie już się nieco uspokoił i mogliśmy dokładniej przyjrzeć się skali okaleczenia, ponieważ Dolar spokojnie już poddał się "obdukcji".
Wiadomo doskonale, że nos u psów to jedno z najgorszych miejsc, jeśli chodzi o czas gojenia się ran, gdyż po pierwsze wszystkie lekarstwa i maści są od razu zlizywane, a po drugie - psi nos jest wsadzany we wszystkie najbardziej smrodliwe i zabrudzone miejsca, co powoduje dostawanie się zarazków. Tego dnia Dolar jednak już wyszedł na zewnątrz jedynie na smyczy na szybką toaletę, a potem od razu udał się na swoje miejsce do spania. Postanowiliśmy go obserwować i na razie nie interweniować u weterynarza. Już rano rana się zabliźniła i nie krwawiła, a nos był zimny, co nie wskazywało na wdanie się jakiejś infekcji. Uznaliśmy zatem, że psiak się wyliże. Obecnie rana jest już w zasadzie całkowicie wygojona, ale na nosie widać jeszcze jej efekty w postaci blizn, a wewnątrz lewa dziurka jeszcze jest w kolorze różowym, a nie czarnym, jak zdrowa dziurka prawa. 
Na zdjęciach możecie zobaczyć, jak wyglądał Dolar jakąś godzinę po ataku oraz na drugi dzień, już po około dobie od ugryzienia. Widok nieprzyjemny, więc jak ktoś jest wrażliwy, to niech nie ogląda.







Tu już zdjęcia zrobione po upływie około doby od ugryzienia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o pisanie przemyślanych komentarzy