Dwa dni temu sypnęło śniegiem, sypnęło tak, że Dolar wychodząc ze mną na ostatni wieczorny spacer po prostu przeżył szok... Wpadł w taki szał radości, że zrobił kilka rundek dookoła podwórka nim przypięłam mu smycz. Następnego dnia złapał lekki mróz i poszliśmy na dłuższy spacer, zobaczcie jak było pięknie ... piszę w czasie przeszłym, bo śniegu już troszkę nam ubyło :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o pisanie przemyślanych komentarzy