Od trzech dni rano znajdowaliśmy na legowisku Dolara ślady po puszczonym "pawiu". Za pierwszym razem pomyślałam, że wymioty spowodował kawałek rękawiczki, którą dostał do zabawy i kciuk tak memlał, że kawałek zeżarł. Za drugim razem znowu pomyślałam, że to ta rękawiczka, ponieważ także bawił się nią następnego wieczora. Dziś jednak, na świeżo wypranym legowisku oprócz resztek po wymiocinach zastałam prawie 3 cm średnicy plastikowe opakowanie ... które jak się po chwili okazało było opakowaniem po szczepionce przeciwko wściekliźnie przeznaczonej dla lisów. Po chwili skojarzyliśmy też miejsce, w którym Dolar mógł je pożreć i ten ogromny smród tego świństwa. To było na wieczornym spacerze, więc było ciemno i nie byliśmy w stanie dostrzec, co tak naprawdę zjadł.
Na szczęście nie wykazuje braku apetytu czy chęci do zabawy, więc miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wyczytaliśmy, że obecnie trwa okres na rozrzucanie tych szczepionek, więc warto być na to wyczulonym - my na pewno będziemy.
Na zdjęciach możecie zobaczyć, jak taka szczepionka wygląda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o pisanie przemyślanych komentarzy